Morderca Adamowicza: Wielokrotnie próbowano mnie otruć jajami tasiemca

2019-01-24 10:47

Stefan W., który z zimną krwią zamordował prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza przebywa w areszcie. W międzyczasie na jaw wychodzą nowe informacje, dotyczące jego zdrowia psychicznego. Według ustaleń portalu wpolityce.pl dotychczasowe śledztwo potwierdza, że jest on osobą wykazująca klasyczne objawy choroby psychicznej. Mężczyzna miał m.in. twierdzić, że w trakcie pobytu w więzieniu wielokrotnie próbowano go otruć za pomocą podrzucanych mu... jaj tasiemca.

Portal przypomniał, że według orzeczenia lekarskiego z 13 kwietnia 2016 roku, Stefan W. cierpi na schizofrenię paranoidalną F20.0, czyli chorobę charakteryzującą się przede wszystkim omamami i urojeniami. Diagnoza została wystawiona na podstawie obserwacji i leczenia, które trwało trzy tygodnie (począwszy od 23 lutego 2016 roku) w Zakładzie Opieki Zdrowotnej Aresztu Śledczego w Szczecinie. W diagnozie podkreślono wówczas, że Stefan W. "słyszy głosy", które każą mu podejmować różnego rodzaju działania.

Informator portalu miał zdradzić, że morderca miesza świat wymyślony z realnym, który nie rozróżnia rzeczywistości od fikcji oraz którego słowa nie mają żadnej wartości. Jak czytamy: - Przenosi on np. osoby poznane niedawno w świat swojej młodości. Opowiada historie, które po zweryfikowaniu okazują się fałszywe oraz oskarża służbę więzienną o to, że próbowała go otruć w czasie odbywania kary" - podał portal. Według niego służba więzienna podrzucała mu wielokrotnie jaja tasiemca. Miał to być element spisku, którego padł ofiarą.

Tymczasem portal Onet.pl dotarł do niejakiego "Profesora", 50-latka, który przez kilka miesięcy siedział w jednej celi ze Stefanem W. Wspominał on zachowanie swojego "współlokatora": - Przez cały czas zachowywał się spokojnie. Jedną trzecią, a może nawet połowę czasu spędzał na łóżku. Dużo spał i leżał. Wychodził na spacery tylko wtedy, kiedy mu się chciało. Przeważnie albo oglądał telewizję, albo coś tam sobie notował na kartkach, które potem darł i wyrzucał.

Mężczyzna odniósł się też do zarzutów, jakoby do mordu pchnęło Stefana W. oglądanie TVP w więzieniu. Jak ocenił "Profesor": - Wiem, że to teraz czołowy temat. I przyznam, że głośno się roześmiałem, kiedy o tym usłyszałem. Przede wszystkim muszę powiedzieć, że w więzieniach rzadko ogląda się wiadomości. U nas w celi był jednak wyjątek, bo właściciel telewizora interesuje się różnymi rzeczami, więc oglądaliśmy czasem wiadomości. Ale jeśli już, to przeważnie na Polsacie i TVN. Na pewno nie oglądaliśmy ich wtedy w TVP. Następnie zaskakująco dodał: - A największym hitem, nie tylko u nas, ale we wszystkich więzieniach w Polsce, jest serial "M jak miłość". Ja już po prostu wymiotowałem tym serialem. Ale nie narzekałem, bo w poprzednim więzieniu w Warszawie prawie przez cały dzień leciały polskie seriale paradokumentalne, a wieczorem komedie romantyczne. Przerwa była tylko na "M jak miłość". Tam ratowały mnie tylko książki.

Mężczyzna odniósł się również do politycznych inspiracji zabójstwa. W jego opinii: - Byłem zaskoczony jego stwierdzeniem, które padło ze sceny po zabójstwie, że torturowała go Platforma Obywatelska. Nigdy wcześniej o tym nie mówił. Mówił za to ciągle, że dostał za wysoki wyrok, bo uznali, że napadał z bronią palną, a on miał tylko wiatrówkę. Opowiadał, że gdzieś go tam pobili i próbowali wymusić zeznania. Nie było jednak żadnych odnośników do politycznych partii.

Więzień wspominał też fakt, że Stefan W. przyjmował leki. Jak mówił: - Nie mogę wykluczyć psychotropów, bo on nigdy nie wyglądał na normalnego. Myślę, że nigdy nie był normalny (...) Widziałem to po jego zachowaniu. Szczególnie po oczach. Teraz jestem na wolności i mam sąsiada ze schizofrenią paranoidalną. Na co dzień jest taki, jaki Stefan był przeważnie w celi - spokojny i powolny. Ale wystarczy, że nie weźmie leków przez dwa dni i nagle w jego oczach widać furiata. Ja dostrzegałem to samo w Stefanie. Nie widziałem jednak szaleństwa, bo brał leki. Potrafił zachowywać się jednak dziwnie.

Na koniec dodał: - Uważam, że na 99 proc. Stefan niczego nie planował. On naprawdę miał coś z głową. Funkcjonował normalnie, dopóki dbano o jego leki. Widocznie jak przestał brać leki na wolności, to wróciły do niego wszystkie wcześniejsze demony. To był bon vivant. Żył chwilą obecną (...) Mógł sobie chodzić po Gdańsku i nagle coś mu odbiło. Zresztą widziałem na filmie, że cieszył się i podskakiwał po zadaniu tych ciosów nożem. Czy tak zachowuje się ktoś normalny? Teraz niektórzy nawet piszą, że on był wyszkolonym płatnym zabójcą. A czy tak się zachowuje płatny zabójca? Moim zdaniem nie. Tak się zachowuje kretyn.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki