W czwartkowy wieczór na portalu trojmiasto.wyborcza.pl napisano: - Z informacji uzyskanych przez 'Wyborczą' wynika, że Stefan W., który zadał śmiertelne ciosy nożem Pawłowi Adamowiczowi, nie będzie sądzony w procesie karnym. Najprawdopodobniej trafi na leczenie do zamkniętego szpitala psychiatrycznego.
Jakiś czas później "Dziennik Bałtycki" opublikował oświadczenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, z którego wynika jednak, że prokuratura wciąż czeka na opinię psychiatrów. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku napisała: - W związku z artykułem prasowym zamieszczonym na portalu wyborcza.pl Trójmiasto, dnia 6 czerwca 2019 roku, autorstwa Pawła Wojciechowskiego pt. „ Nieoficjalnie : Zabójca Pawła Adamowicza nie trafi do więzienia. Zostanie uznany za niepoczytalnego.„ prokuratura oświadcza, że nie są znane zaprezentowane w artykule wnioski biegłych, dotyczące oceny poczytalności podejrzanego Stefana W. Obecnie, biegli analizują wyniki przeprowadzonych w toku obserwacji sądowo- psychiatrycznej badań podejrzanego i na jej podstawie dokonają oceny jego poczytalności. Ocena ta zostanie przedstawiona w pisemnej opinii. Do czasu opracowania opinii i przekazania jej prokuraturze brak jest podstaw do sugerowania w jakiekolwiek formie, jaka będzie ocena stanu poczytalności podejrzanego w chwili zarzuconego mu przestępstwa. Prosimy przedstawicieli mediów o nie powielanie zaprezentowanej w artykule informacji dotyczącej oceny poczytalności podejrzanego.
13 stycznia podczas gdańskiego finału WOŚP 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza. Ugodzona kilkukrotnie nożem ofiara następnego dnia zmarła. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany - jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch. Morderca został zatrzymany tuż po ataku. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.
W środę 5 czerwca zakończyła się trwająca cztery tygodnie obserwacja sądowo-psychiatryczna Stefana W.