Było niedzielne popołudnie, kiedy do komisariatu policji w Gubinie wszedł młody człowiek. Ze spokojem stwierdził, że zamordował matkę przyjaciela. Otworzył trzymaną w ręku reklamówkę. W niej była zalana krwią głowa ciemnowłosej kobiety - Elżbiety M. (+ 51 l.).
A jeszcze kilka godzin wcześniej morderca i jego ofiara jedli razem obiad. Kobieta stwierdziła, że odwiedzi groby bliskich, Hubert G. zaproponował, że ją odprowadzi...
>>> Wrabiał krowę w morderstwo cioci
Byli tylko kilkadziesiąt metrów od cmentarnej bramy, gdy chłopak nagle powalił panią Elżbietę i zaciągnął ją w krzaki. Tam powoli odciął jej głowę nożem do tapet. Trzymając za włosy, wsadził krwawe trofeum do torby i poszedł na komisariat.
Zbrodnią wstrząśnięty był nie tylko Gubin, ale i cała Polska.
- Nikt nie przypuszczał, że ktoś przy zdrowych zmysłach może z zimną krwią dokonać tak odrażającej zbrodni - wspomina pani Zofia, sąsiadka małżeństwa M.
Hubert G. trafił na obserwację psychiatryczną. Przyznał, że zabił Elżbietę, ponieważ ta zgłosiła policji, że jest maltretowana przez swego syna Tomasza (27 l.). Tomek, dobry kumpel Huberta, trafił do więzienia. 22-latek postanowił wymierzyć za to kobiecie ,,sprawiedliwość".
Po paru miesiącach badań biegli orzekli, że w chwili popełniania zbrodni Hubert G. był poczytalny! Zaplanował mord i z zimną krwią go zrealizował. Przed kilku dniami do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze wpłynął akt oskarżenia przeciwko zbrodniarzowi.
- Jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, grozi mu dożywocie - mówi Grzegorz Szklarz z prokuratury w Zielonej Górze.