Nowy dom na dużej działce położonej w Rakowiskach koło Białej Podlaskiej, dwa dobre auta, spore oszczędności - wszystko to miał kiedyś odziedziczyć po rodzicach Kamil N. Ale on i jego dziewczyna nie zamierzali czekać. Pragnęli bogactwa już. Myśleli, że bezkarnie zabiją, a potem będą żyć wygodnie, korzystając z majątku, którego ciężką pracą dorobili się Agnieszka (?42 l.) i Jerzy N. (?48 l.).
O tym, że Kamil N. nie powinien dostać ani grosza, "Super Express" pisał jako pierwszy kilkanaście dni po tym, jak nocą z 12 na 13 grudnia 2014 roku w Rakowiskach pod Białą Podlaską doszło do makabrycznego mordu, który wstrząsnął Polską. - Spadkobierca może być uznany za niegodnego dziedziczenia, jeżeli dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy - tłumaczyła na naszych łamach Elżbieta Ogórek z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Jej zdaniem bestialski czyn Kamila N. właśnie taki był. I to ona, w imieniu krewnych zamordowanego małżeństwa, wystąpiła z powództwem przeciwko bestii z Rakowisk.
Wczoraj odbyła się rozprawa. Nie było na niej zabójcy rodziców. Wcześniej poinformował sąd, że zgadza się na uznanie go niegodnym dziedziczenia. Prosił jedynie, aby majątek przypadł w udziale rodzinie jego matki.
Rozprawa trwała tylko kilka minut. Po krótkiej przerwie sędzia Tomasz Lebowa ogłosił wyrok: "Kamila N. uznaję niegodnym dziedziczenia po Agnieszce i Jerzym N.". W uzasadnieniu stwierdził, że sąd przyjął za prawdziwy fakt, iż popełnił on zbrodnię na spadkodawcach. O wniosku zabójcy nie wspomniał. Tak więc majątek trafi w równych częściach do czworga bliskich małżeństwa N. Chyba że nie zechcą go przyjąć. Na decyzję mają pół roku.