To może być przełom w tej zagadkowej historii. Zabrzańska prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie śmierci Wioletty Rybki (36 l.), nauczycielki ze Studium Turystycznego w Mikulczycach na Śląsku. Wcześniej śledczy byli przekonani, że kobieta sama odebrała sobie życie.
Jej ciało wskazał jasnowidz
- To nie było samobójstwo! - od samego początku powtarza Irena Łutowicz (65 l.) z Gliwic, matka Wioletty. - Wiola nie zrobiłaby tego swojej małej córeczce, którą kochała nad życie.
Wioletta, mama 4-latki, po kłótni z mężem wybiegła z domu w nocy z 5 na 6 sierpnia 2005 roku. Przepadła bez śladu. Policja i prywatni detektywi byli bezradni.
- Myśleliśmy, że może ktoś ją uprowadził na Ukrainę. Niestety, tak się nie stało - ze smutkiem przyznaje Władysław Niemiec (57 l.), wujek Wioletty.
To on po przeszło 40 dniach poszukiwań znalazł jej ciało. Było dokładnie tam, gdzie wskazał słynny polski jasnowidz Krzysztof Jackowski z Człuchowa.
To było morderstwo
- Czułem się, jakby to był koszmarny sen - pan Władysław nigdy nie zapomni tego upiornego widoku. Półtora kilometra od domu, obok starej przepompowni, z topoli na sznurze zwisała głowa. Na ziemi leżał rozkładający się tułów. Badania genetyczne wykazały, że to zwłoki Wioli.
Jackowski w swej wizji zobaczył nie tylko, gdzie są zwłoki, ale i to, że nauczycielka została zamordowana. Nie wskazuje sprawcy. Opowiada, że widział w domu awanturę, potem Wioletta wybiega, a za nią rusza jakiś mężczyzna.
- Goni ją, zaczyna bić, potem dusi, pozoruje powieszenie. Ona nie miała sznura, nie chciała się wieszać. To było zabójstwo - powtarza jasnowidz.
W tę wersję wierzy rodzina Wioletty. Gdy prokuratura umarza śledztwo, na własną rękę drąży sprawę. Studiując akta i zdjęcia zwłok Wioli, bliscy kobiety ze zdumieniem odkrywają, że brakuje jej kilku przednich zębów. Przecież miała je, kiedy żyła! Musiała je stracić w wyniku pobicia albo... to nie jest jej głowa.
Sąd polecił wyjaśnić te wątpliwości. Powtórnie ma być też przesłuchany mąż nauczycielki, który po odnalezieniu zwłok żony, wyprowadził się gdzieś z córeczką, uniemożliwiając babci kontakt z wnuczką.
Trzeba wszystko wyjaśnić
- Chcemy wszystko wyjaśnić, by nie było już żadnych wątpliwości, jak doszło do tragedii - zapewnia Alina Skoczyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zabrzu.
Na niczym innym bardziej nie zależy matce Wioli i jej wujkowi.
- Wiola nie miała żadnych powodów, by w tak młodym wieku kończyć ze sobą - łamiącym się głosem mówi Władysław Niemiec i spogląda na jej grób.
Wierzy, że tym razem zagadka śmierci zostanie rozwikłana.
- Skoro jasnowidz wiedział, gdzie szukać zwłok, to na pewno nie myli się, że doszło do morderstwa.