Jest listopad 1998 roku. Katarzyna Z. studentka religioznawstwa na UJ wybiera się na spotkanie w Nowej Hucie ze swoją matką. Potem kobiety miały iść do lekarza na wizytę. Ale Katarzyna Z. na miejsce spotkania ze swoją matką nigdy nie dociera. Część jej ciała udaje się wyłowić blisko miesiąc później. O wszystkim zdecydował jednak przypadek. Kapitan pchacza "Łoś", który transportował kruszywo na brzeg krakowskiego Zabłocia, w pewnym momencie poczuł jak spowalnia silnik. Jak się później okazało, w śrubę wkręciła się część ciała zaginionej 12 listopada studentki. Mężczyzna natychmiast wezwał policję.
- Dopiero jak zobaczyłem kawałek ucha ze śladem przekłucia na kolczyk, dotarło do mnie, że to przecież ludzka skóra - relacjonował wówczas kapitan statku. Policjanci od samego początku przypuszczali, że zabicie studentki miało seksualne tło. 14 stycznia na kracie, która oddziela nieczystości, odnaleziono ludzką rękę. Badania wykazały, że to część ciała Katarzyny Z. Już wtedy udało się ustalić przerażąjącą prawdę o sprawie - morderca ściągnął skórę ze studentki, by potem zrobić ubranie w rodzaju płaszcza.
Matka dziewczyny twierdzi, że jeszcze tego samego roku zadzwonił do niej mężczyzna, który twierdził, że dziewczyna "szlaja się po klubach w Zakopanem". Dopiero później kobieta przyznała, że mógł to być morderca. - To mógł być błąd, stracona jedyna okazja nawiązania kontaktu z mordercą. Sprawcy przestępstw seksualnych często próbują przerzucić odpowiedzialność za zbrodnię na ofiarę. Wmówić, że zamordowali, bo ona była taka i owaka. Stąd mogły paść te słowa o szlajaniu się - powiedział potem policjant badający sprawę.
FBI: morderstwo jak z "Milczenia owiec"
Histeria, jaką wówczas wywołało wyłowienie skóry studentki i strach przed tym, że morderca może zaatakować po raz kolejny, zmusił krakowskich funkcjonariuszy do poproszenie o pomoc kolegów z FBI. - Dla nich oskórowanie na taką skalę także było pierwszym odnotowanym w cywilizowanym świecie. Podobnie jak nam, jeszcze podczas oględzin na pchaczu narzucały się im skojarzenia z filmem "Milczenie owiec". Podejrzewam, że ten film mógł wpłynąć na fantazje seksualne zabójcy Katarzyny Z. Oparty jest przecież na autentycznej historii człowieka, który zszywał kostium z kawałków skóry, tyle że zdjętej z kilku kobiet - opisywał potem szef krakowskiego Archiwum X.
W październiku w 2016 roku policjanci po raz kolejny rozpoczęli prace w rejonie Wisły, które mają przybliżyć ich do rozwiązania zagadki morderstwa Katarzyny Z. - Jest założenie, że kolejne szczątki mogą się wciąż znajdować w rzece na odcinku pomiędzy Wawelem a stopniem Dąbie. W 1999 r. policjanci nie dysponowali taką techniką, jak obecnie. W nurcie rzeki mogą się znajdować przedmioty, które zatrzymują w tzw. rzeźbie dna rzeki różne rzeczy - powiedział Piotr Krupiński z krakowskiej prokuratury.
4 października to być może data, która oznacza zwrot w tej sprawie.
Czytaj: JASNOWIDZ Krzysztof JACKOWSKI ma PORTRET MORDERCY, który OSKÓROWAŁ Katarzynę Z., studentkę z Krakowa