Mordercy przez tydzień mieszkali z trupem

2009-08-13 4:00

Ta makabryczna zbrodnia wydarzyła się na jednym z osiedli w Gnieźnie! 25-letni Tomasz D. z zimną krwią zadźgał nożem Marka Ciążyńskiego (48 l.), u którego wynajmował pokój. Potem przykrył go kocem i czekał, aż mężczyzna się wykrwawi.

 Brutalnemu morderstwu przyglądała się dziewczyna zwyrodnialca, Sandra N. (16 l.). Gdy ofiara po kilkunastu godzinach skonała w męczarniach - para z piekła rodem ani myślała pozbyć się ciała. Zwłoki Marka Ciążyńskiego rozkładały się w jego własnym mieszkaniu przez tydzień, a Tomasz D. i Sandra N. uszczelniali tylko drzwi, by smrodu gnijącego ludzkiego ciała nie wyczuli sąsiedzi.

Ta wstrząsająca historia zaczęła się kilka miesięcy temu. Narzeczona Marka Ciążyńskiego wyjechała do Anglii za chlebem, a on jeden pokój w swoim mieszkaniu postanowił wynająć parze lokatorów. Zły los postawił na jego drodze Tomasza D. (25 l.) i jego dziewczynę Sandrę N. (16 l.). Po pewnym czasie pan Marek, spokojny były taksówkarz, zauważył, że z jego domu znikają różne przedmioty, a lokator upłynnia je na mieście. Mężczyzna w końcu nie wytrzymał!

Tydzień temu pan Marek zaczął wypominać Tomaszowi D. jego kradzieże, ale zwyrodnialca bardzo to rozzłościło. Nie mógł znieść, że ktoś śmie zwracać mu uwagę. Tomasz D. pobiegł więc do kuchni, chwycił pierwszy lepszy nóż i z całej siły dźgnął pana Marka w brzuch. Mężczyzna upadł na podłogę.

Wszystkiemu z kamienną twarzą przyglądała się dziewczyna Tomasza, Sandra. Ale mimo że Marek Ciążyński zmarł dopiero następnego dnia rano i przez całą noc w okrutnych męczarniach wykrwawiał się na śmierć - ani ona, ani nożownik nie udzielili swojej ofierze pomocy. Co więcej, spokojnie owinęli go w koc, zamknęli w pokoju i zaczęli realizować swój chory plan.

- Wiedzieli, że skoro jest gorąco, zwłoki szybko się rozkładają, więc uszczelniali drzwi, żeby nikt nic nie poczuł - mówi Piotr Gruszka, zastępca prokuratora rejonowego w Gnieźnie. - Para chciała się pozbyć zwłok, ale nie do końca wiedzieli, jak i kiedy mają to zrobić - dodaje rzecznik. Po blisko tygodniu od zbrodni, gdy z mieszkania pana Marka wydobywał się już potworny smród, sąsiedzi zawiadomili policję. To, co śledczy zastali w mieszkaniu, wprost nie mieści się w głowie. W jednym pokoju leżało rozkładające się ciało pana Marka, a w drugim para kochanków jak gdyby nigdy nic spokojnie sobie mieszkała!

Tomasz D. trafił za kratki pod zarzutem morderstwa. Może do końca swoich dni nie wyjść z więzienia. Sandrą zajął się już sąd dla nieletnich.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają