Morderczy gang Kulawego

2007-10-25 20:24

"Kulawy", "Jezus", "Szogun" i "Doda" od lat siali postrach wśród katowickich bezdomnych. Wymuszali pieniądze, zastraszali i katowali każdego, kto próbował im się przeciwstawić. Stojący na czele gangu jednonogi Piotr B. (47 l.) nie znał litości. Jedną ze swoich ofiar zatłukł kulami, a potem oblał denaturatem i podpalił.

Wśród bezdomnych Piotr B. ma ksywkę Kulawy albo Kuśtyk. Mężczyzna stracił kiedyś lewą nogę. Od tego czasu porusza się o drewnianych kulach. Swoje kalectwo wykorzystywał do wzbudzania litości przechodniów. Opowiadał, jakie nieszczęście go spotkało i z miną niewiniątka prosił o najmniejsze chociaż datki.

Prawdziwe oblicze Piotra B. było jednak zupełnie inne. "Kulawy" był postrachem katowickich bezdomnych. Silny i bezwzględny mężczyzna nie znosił sprzeciwu. Kto mu się nie podporządkował, ryzykował nawet życie. Przekonał się o tym Kazimierz G. (54 l.), który urządził sobie legowisko w opuszczonej kamienicy nieopodal dworca kolejowego.

Zmiażdżył mu twarz

Dokładnie przed rokiem w budynku wybuchł pożar. Po ugaszeniu ognia przeszukujący pogorzelisko strażacy natknęli się na zmasakrowane i nadpalone zwłoki mężczyzny. Okazało się, że to właśnie Kazimierz G., nazywany przez kumpli Kazikiem.

- Mężczyzna miał zmiażdżoną twarz, połamane kości i rany szarpane - mówi Sergiusz Skorek z Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód w Katowicach.

Dokładali do ognia

Policjanci rozpoczęli poszukiwania mordercy. Już po kilku dniach wpadli na trop, który doprowadził ich do Piotra B. Razem z "Kulawym" wpadli Krzysztof C. (38 l.) ps. Szogun, Andrzej C. (53 l.) ps. Jezus i Dorota K. (33 l.) ps. Doda.

- "Kulawy" chciał zwrotu 30 złotych, które dał "Kazikowi" na alkohol. Ewentualnie w zamian żądał zegarka - wyjaśnia Sergiusz Skorek.

"Kazik" odmówił. Piotr B. wpadł wtedy w szał. Bez opamiętania zaczął okładać mężczyznę swoimi kulami. Potem w ruch poszedł wyrwany kawałek poręczy. Nad leżącym mężczyzną zaczęli się pastwić również pozostali członkowie gangu.

Gdy Kazimierz G. przestał się poruszać, "Kulawy" oblał jego ciało denaturatem i podpalił. Potem oprawcy dokładali tylko do ognia. Uciekli, gdy płomienie zaczęły sięgać sufitu.

Piotr B. i jego kompani stanęli w tym tygodniu przed sądem. Grozi im dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki