Kiedy strażnicy wprowadzili wczoraj na salę sądową Weronikę K., usiadła na ławie oskarżonych i jak na zawołanie się rozpłakała. Teraz chwyta się teatralnych gestów, a przecież nie miała litości dla synka. Przypomnijmy: Weronika K. ukrywała swoją ciążę przez dziewięć miesięcy. Gdy zbliżał się termin rozwiązania, wyczekała, aż będzie sama w domu i wymusiła poród. Urodziła zdrowego synka. Jednak ani jego płacz, ani pierwsze uśmiechy nie obudziły w niej matczynego instynktu.
Z ustaleń śledczych wynika, że Weronika K. dusiła synka ręką, a później ręcznikiem. Ciałko owinęła folią. Wepchnęła do wiaderka po farbie, które ukryła w przydomowych chlewiku. Zbrodnia nie wyszłaby na jaw, gdyby na smród z obory nie zwrócił uwagi jeden z sąsiadów. Kiedy zajrzał tam i otworzył opakowanie po farbie, zamarł z przerażenia.
Weronika K. chce dobrowolnie poddać się karze i proponuje dla siebie 10 lat więzienia, choć za zabójstwo grozi jej dożywocie. Sąd zdecydował o wyłączeniu jawności procesu.
Zobacz: NARKOTYKI w domu dziecka w Starogoszczy (woj. opolskie). Czworo nastolatków w szpitalu