Mieszkańcy, którzy zawczasu uzyskali zgodę rodziny zamordowanej (organizują oni zwykle msze w sąsiedniej parafii) oburzeni wspominali w rozmowie z "Gazetą Wyborczą": - Ksiądz odmówił. Powiedział, że jest za dużo nagonki teraz na Szczucin, artykuły się ukazują w gazetach i szkodzi to parafii (...) w głowie mi się nie mieści, że można odmówić w takiej sprawie i przedkładać cokolwiek nad taką intencję!
Ksiądz w odpowiedzi na zarzuty stwierdził, że msza święta w tej intencji się odbyła. Nie chciał jednak zdradzić kiedy, zasłaniając się przepisami RODO. Jak stwierdził: - Co roku odprawiamy mszę za Iwonę i jej mamę na prośbę rodziny. W tym roku też, ale rodzina zamówiła ją pół roku wcześniej. Dodał on jeszcze, że trzeba pamiętać, że mamy sezon urlopowy, kontynuując: - Jeśli ktoś przyszedł na dwa tygodnie wcześniej i chciał, żeby odprawić mszę, to mogliśmy odmówić. Jest sezon urlopowy, połowy księży nie ma, pojechali na urlopy. I jak kolejne osoby przychodzą i na konkretny dzień chcą zamówić mszę, a są już inne intencje zamówione, to my nie będziemy trzech czy czterech mszy w ciągu dnia odprawiać.
Artur Sporniak, szef działu "Wiara" "Tygodnika Powszechnego" w rozmowie z "GW" zauważył, że w takiej sytuacji "można zaproponować inny termin albo w miarę możliwości odprawić jeszcze jedną, dodatkową mszę". W jego opinii:
Z etycznego i moralnego punktu widzenia kapłan nie powinien odmówić odprawienia mszy za kogoś, kto został zamordowany. To jest bolesne i przykre, tak po ludzku. On jest kapłanem i jest od tego, by składać ofiarę za ludzi, to jest najgłębiej religijny wymiar posługi, duchowa pomoc ludziom.