- Teraz to mój brat ryczy, ale żeby wcześniej zadbał o dom, o lepsze lokum, by nie gnieździli się w jednym pokoju, nie było mowy. Wolał dzieci robić - krytykuje brata Stanisław K. i dodaje, że to Beata utrzymywała dom, a Jan, leń, w niczym jej nie pomagał. -
Brat o swojej żonie nigdy nie powiedział inaczej niż zdrobniale - Beatka. Nigdy jej nie uderzył. Gdyby to zrobił, to ona by mu pokazała, gdzie jego miejsce - opowiada Stanisław K. I ma rację. We wsi o Beacie mówi się "szabla", bo taka była bojowa i pracowita.
O tym, kto naprawdę ponosi winę za rzeź dzieci, wiedzą tylko Beata i Jan K., ale brat mężczyzny nie ma złudzeń.
- Mój brat powinien pójść siedzieć do więzienia. Nie wierzę, by nie wiedział o ciążach, przecież razem spali. Nie mógł ich nie zauważyć - mówi Stanisław K. i stara się tłumaczyć szwagierkę.
- Nawet jeśli Beata była w szoku poporodowym, to co, on był ślepy, nie widział, że kobieta mu się sypie, że głupie pomysły do głowy jej przychodzą? Nie wierzę - dodaje stanowczo.
Na razie Prokuratura Rejonowa w Gryfinie postawiła zarzut poczwórnego zabójstwa jedynie Beacie K. Grozi jej dożywocie. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Zobacz: Strzeszów: Pięć SZKIELETÓW NOWORODKÓW znaleziono na posesji! WSTRZĄSAJĄCE WIADOMOŚCI
- Śledztwo trwa, prowadzimy dalsze czynności w tym postępowaniu. Nie wykluczam dalszych zatrzymań wśród członków rodziny lub mieszkańców tej miejscowości - informuje Hubert Góźdź, prokurator rejonowy w Gryfinie.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że żyjące nastoletnie córki małżeństwa K. - Marta (19 l.), Weronika (17 l.) i Klaudia (15 l.) - na razie nie wrócą do domu. Opiekę nad nimi przejmie rodzina zastępcza.
Stanisław K., brat jana: Nie wierzę bratu
Teraz na łzy jest za późno. Jan nie mógł nie wiedzieć o dzieciach, przecież spał z własną żoną. Nie mógł też nie zauważyć, że Beata była w ciąży. Moim zdaniem to mój brat powinien trafić za kratki, a nie ona.