O czym świadczy ta rozmowa, którą Rosjanie próbowali ukryć i nie zamieścili jej w raporcie MAK? Zdaniem płk. Edmunda Klicha (65 l.), byłego przedstawiciela Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, to dowód, że to ktoś w Moskwie uznał, że nasz tupolew ma lądować w Smoleńsku.
- Z tej rozmowy wynika jednoznacznie, że to w Moskwie bezprawnie zadecydowano o sprowadzeniu samolotu na lotnisko Smoleńsk - twierdzi płk Klich. Co więcej, to rosyjscy kontrolerzy działali pod wpływem presji. - Sytuacja była podobna do tej, jaka panowała w samolocie. Kontroler nie chciał przyjmować prezydenckiego tupolewa, ale pojawiły się jakieś zewnętrzne sugestie, które w efekcie doprowadziły do wydania zgody na próbne podejście - ujawnia nam płk Klich.
Przeczytaj koniecznie: NOWE FRAGMENTY ROZMÓW PILOTÓW: Niech pan zapyta szefa, co będziemy robili
O tym jednak Rosjanie ani słowem nie wspomnieli w swoim skandalicznym raporcie. Do dzisiaj też Moskwa nie poinformowała nas, co tak naprawdę działo się w smoleńskiej wieży. Skąd więc znamy treść prowadzonych tam rozmów? Tego Jerzy Miller (59 l.), minister spraw wewnętrznych, nie chce zdradzać, ale obiecuje, że już w przyszłym tygodniu ujawni wszystkie szczegóły.
Wczoraj Miller zaznaczał, że nie będziemy "przenosić odpowiedzialności" na Rosjan. Zaznaczył jednak: - To nie był przypadkowy lot przypadkowego samolotu z przypadkowymi pasażerami. I mnie żadne wykręty formalne nie interesują. Jeżeli zapraszam gościa, to dbam o jego bezpieczeństwo nie dlatego, że mnie kodeks do tego zmusza, tylko dlatego, że takie są reguły w cywilizowanym kraju.
Wieża kontrolna w smoleńsku
Cały czas nie wiemy, ile osób przebywało na smoleńskiej wieży. Na pewno byli tam kontrolerzy: ppłk Paweł Plusnin oraz mjr Wiktor Ryżenko. Jak jednak wynika z dokumentów, do których dotarł polski rząd, to nie oni podjęli decyzję, że nasz tupolew ma lądować w Smoleńsku.
Fragment rozmowy Ok. 10 minut przed katastrofą. Rozmowa kontrolerów ze Smoleńska
Ppłk Paweł Plusnin do swojego szefa Nikołaja Krasnokutskiego:
"No tak powiedzieli, cholera, sprowadzać na razie"
Nikołaj Krasnokutski do nieznanego rosyjskiego generała:
"Towarzyszu generale, do trawersu podchodzi. Wszystko włączone, i reflektory na dzień, wszystko włączone"