Były spektakularne akcje blokowania bramek na A4 pod Krakowem, petycje, pisma wysyłane do ministerstwa, rozmowy z koncesjonariuszami i... wszystko na nic. Przy bramkach opłat motocykle – choć są mniejsze, lżejsze i mniej niszczą drogi – to nadal będą traktowane jak samochody.
Przeczytaj koniecznie: Autostrada A1 - miliony poszły w błoto
Dlaczego? Bo właściwie tylko motocyklistom zależy na rozwiązaniu problemu.
Ministerstwo infrastruktury i właściciele dróg stosują natomiast taktykę spychania odpowiedzialności na siebie nawzajem. Ministerstwo twierdzi, że opłaty zależą od koncesjonariuszy i podpisanych z nimi umów. Ci natomiast odsyłają miłośników jednośladów do... ministerstwa. Efekt jest taki, że sprawa póki co utknęła w martwym punkcie.
Najbardziej zainteresowani - motocykliści - na razie czekają na wiosnę. Gdy wyjadą na drogi znajdą sposób żeby okazać swoje niezadowolenie.