Opiekun Interu był przed meczem jak zwykle pewny siebie, czemu dawał wyraz we wszystkich wywiadach. Tym razem miał jednak ku temu powody. W latach 2004-2007, gdy prowadził Chelsea, nie przegrał na własnym stadionie ani jednego ligowego meczu. Licznik spotkań bez porażki zatrzymał się na imponującej liczbie 60.
- Każdy wie, że ja nie przegrywam na Stamford Bridge. Mój rekord jest nie do pobicia, to moja twierdza - mówił butnie Portugalczyk.
O to, aby uśmiech nie zniknął z jego twarzy, zadbali Wesley Sneijder (26 l.) i Samuel Eto'o (29 l.). W 78. minucie Holender idealnie podał do Kameruńczyka, który atomowym strzałem pokonał trzeciego bramkarza "The Blues" Rossa Turnballa (25 l.). Anglik zagrał w tym meczu z powodu kontuzji Petra Cecha i Henrique Hilario. W tym momencie Chelsea musiała strzelić dwa gole, by doprowadzić do dogrywki, a gdy kilka minut później z boiska wyleciał Didier Drogba, jasne stało się, że Jose Mourinho znów będzie triumfował na Stamford Bridge.
Wygrywając z Chelsea i awansując do ćwierćfinału, Inter przełamał angielską niemoc. W dwóch ostatnich sezonach Włosi odpadali bowiem w 1/8 finału po porażkach z drużynami z Wysp - najpierw z Liverpoolem, potem z Manchesterem United.
W ćwierćfinale zagra też niespodziewanie CSKA Moskwa, które na wyjeździe pokonało 2:1 hiszpańską Sevillę. Bramki dla CSKA strzelili Necid i Honda, dla Sevilli - Perotti. W pierwszym meczu padł remis 1:1.