Aktor, którego ostatnio możemy oglądać w komedii "Hancock", otwarcie przyznaje, że jego małżeństwo nie jest tradycyjne. A to znaczy, że małżonkowie dają sobie przyzwolenie na skoki w bok.
- W naszej przysiędze małżeńskiej nie było słów: "Będę unikać wszystkich innych". Powiedzieliśmy sobie: "Nigdy nie dowiesz się po fakcie". Wiemy, że to zniszczyłoby nasz związek - mówi aktor. Prawda, że proste? Wystarczy powiedzieć, że ma się ochotę na zdradę.