Były prezydent jest pod troskliwą opieką swojej małżonki, pani Barbary Jaruzelskiej (81 l.). Dba ona o jego spokój i sen. I wciąż jest niespokojna o zdrowie męża. - Cud, że w ogóle odratowali go lekarze. W grudniu, kiedy z zapaleniem płuc mąż trafił do szpitala w Olsztynie, już myślałam, że wrócę sama do Warszawy - mówi nam pani Barbara.
Przeczytaj koniecznie: Generał Wojciech Jaruzelski: Ze mną jest naprawdę bardzo źle
Sędziwy generał z trudem wychodzi z niedawno przebytego zapalenia płuc. - Teraz mam kłopoty z pęcherzem i z kręgosłupem. No cóż, o moim zdrowiu przesądza metryka. Generalnie jestem słaby. Może dożyję do wiosny, wyjdę na spacer... - mówi Jaruzelski. Teraz wychodzi z domu tylko po to, by odwiedzić lekarzy lub stawić się w sądzie. Dlatego też nie ma w planach wyjazdu z Warszawy, np. do sanatorium. - Muszę stawiać się na rozprawy - mówi stanowczo.
Stanął więc przed sądem 31 stycznia i ostatnio 7 lutego. 16 lutego zaplanowano kolejny termin procesu m.in. Wojciecha Jaruzelskiego oskarżanego o sprawstwo kierownicze zabójstwa robotników na Wybrzeża w grudniu 1970 r. Sąd bierze pod uwagę jednak stan zdrowia generała. Może on być sądzony tylko raz w tygodniu przez dwie godziny.
Patrz też: Gen. Wojciech Jaruzelski: Ksiądz mnie nie nawracał, nie było sakramentu namaszczenia
Jednak ze zdrowiem oskarżonego nie jest chyba tak źle, skoro humor dopisuje generałowi, a to przecież jest jest oznaką zdrowia. Kiedy zwróciliśmy się do niego per panie prezydencie, ten zrugał nas: "Proszę mnie nie degradować. Jestem generałem".