11 lutego to Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112. A ten numer łączy z CPR-em. Operator Centrum Powiadamiania Ratunkowego musi umieć działać w trudnych i stresujących sytuacjach, mieć dar skutecznej komunikacji, posługiwać się nie tylko doskonale językiem polskim, ale co najmniej jednym obcym... I za to wszystko kroci nie będzie miał zapłacone. – Przyjmuję zgłoszenie od mężczyzny, który się pyta, czy mając drobną ranę, może ją posmarować kremem nivea. Wyjaśniam, że nie jestem lekarzem. To po co się pan odzywa? – relacjonuje jeden z 20 operatorów CPR w Katowicach. To pierwsze sito odsiewające niezasadne zgłoszenia od pozytywnych. Niezasadnych/fałszywych zgłoszeń (np. jak zamówić pizzę, albo jakim kremem posmarować rankę) ubywa; przynajmniej w województwie śląskim. W zeszłym roku było ich 852 tys. (w 2014 r. – 1,05 mln).
– To praca wymagająca opanowania. Trzeba powstrzymać się od naturalnej kontrreakcji, gdy się jest wyzywanym od najgorszych. A dzwoniący do nas obrzucają operatorów najbardziej wulgarnymi wyzwiskami... Trzeba wykazać się umiejętnościami skutecznej komunikacji, by – jak pokazuje życie – z pozornie bezładnego zgłoszenia wyłuskać najważniejsze informacje. To praca przede wszystkim dla tych, którzy lubią i chcą pomagać ludziom – wylicza Tomasz Michalczyk, dyrektor CPR w Katowicach, największego – poza stołecznym – w kraju. W 2018 r. jego dyspozytorzy przyjęli 1,812 mln zgłoszeń o pomoc od policji, straży pożarnej lub pogotowia ratunkowego. To 13 proc. wszystkich zgłoszeń w kraju. Wychodzi 5 tys. na dobę! Przypominamy „żartownisiom”, że od 19 listopada 2017 r. „kto umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł”.