Damian i Paulina są parą od kilku lat. Mają córeczkę Lenę (2 l.), oczekują drugiego dziecka. W lecie miało być huczne weselisko. Aż nadeszła ta feralna noc. Jak już pisaliśmy Paulina przyszła do szpitala w Zawierciu z bólem głowy i zawrotami. Kilka godzin czekała na diagnozę. Za długo, w tym czasie miała udar mózgu. Została sparaliżowana. Teraz przebywa w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach. - Jej stan jest nieco lepszy niż zaraz po przywiezieniu z Zawiercia, ale jeszcze musi być na intensywnej terapii. Musi odzyskać więcej samodzielnych funkcji – mówi jej narzeczony Damian. - Na początku w ogóle nie otwierała oczu. Teraz potrafi mrugać powiekami. Tak się z nią porozumiewam – dodaje.
To uczucie pustki, braku, jest nie do zniesienia. Nasza Lenka też to czuje. Wie, że Paulina jest chora, ale bardzo tęskni. Budzi się w nocy z płaczem. Chciałaby położyć się obok mamy, jednak nie może – mówi zasmucony ojciec.
Damian Kozioł co dzień pędzi do szpitala. Zostaje tam tak długo, aż lekarze zaczną go przeganiać ze względu na reżim panujący na OIOM. - Jestem przy niej i opowiadam, co się dzieje. Wiem, że wszystko rozumie. Wiem, że reaguje, gdy widzi mnie i bliskich. Choć możemy się porozumiewać, to nie zadaję jej zbyt dużo pytań. Nie chce jej męczyć. Mówię, że będzie dobrze. Opowiadam, że jest o niej głośno, że na każdej stacji benzynowej jest gazeta z jej historią. I powtarzam, że ją kocham i że jej nie opuszczę. Ona wie, co się stało. Boli mnie serce, gdy widzę, jak płacze. A ja nie daję po sobie poznać, że też jestem bliski zupełnego rozklejenia się – opisuje pan Damian.
Kiedy mężczyzna wraca do domu, nie jest lepiej. Są znajome kąty, ale brakuje w nich ukochanej twarzy. - To uczucie pustki, braku, jest nie do zniesienia. Nasza Lenka też to czuje. Wie, że Paulina jest chora, ale bardzo tęskni. Budzi się w nocy z płaczem. Chciałaby położyć się obok mamy, jednak nie może – mówi zasmucony ojciec.