Mucha zatruł się Grzybem

2009-04-30 7:00

Lepszego debiutu w roli trenera Ruchu Waldemar Fornalik (46 l.) nie mógł sobie wymarzyć. Po kuriozalnym samobóju bramkarza Jana Muchy (27 l.) "Niebiescy" pokonali w Warszawie Legię 1:0. Finał Pucharu Polski, który zostanie rozegrany na chorzowskim Stadionie Śląskim, jest więc na wyciągnięcie ręki.

Fornalik objął rządy w Ruchu zaledwie kilka dni temu i nawet nie marzył, że wyniki przyjdą tak szybko. Prawda jest jednak taka, że jego podopieczni zaprezentowali się równie słabo jak w lidze, ale Legia dostosowała się do nich poziomem. "Wojskowi" grali tak, jakby im się nie chciało, myśląc chyba, że skoro rywale ostatnio przegrywali mecz za meczem, to jakoś, bez większego wysiłku, im też uda się wygrać.

- Trudno mi bronić drużyny, bo przegraliśmy ten mecz na własne życzenie - narzekał trener Jan Urban (47 l.). - Moi piłkarze byli chyba przekonani, że Ruch nie może im zrobić krzywdy, a takie podejście się mści. Ta strata jest do odrobienia w rewanżu, ale będzie potwornie ciężko.

Losy meczu rozstrzygnęły się w 70. minucie. Po jednej z dosłownie kilku akcji gości w pole karne Legii dośrodkował Wojciech Grzyb (35 l.), a Jan Mucha ku zaskoczeniu wszystkich wpakował sobie piłkę do siatki. - Mam nadzieję, że zapiszecie mi tego gola, ale prawda jest taka, że piłka odbiła się od ręki wychodzącego do podania Muchy - tłumaczył Grzyb.

Bohaterem Ruchu był bramkarz Krzysztof Pilarz, który w 90. minucie obronił atomowy strzał Piotra Rockiego z... 3 metrów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki