Kiedy my byliśmy gotowi do świętowania, u naszych sąsiadów pojawiło się kolejne ognisko zapalne. W nocy kolumna rosyjskich pojazdów wojskowych wjechała nielegalnie na Ukrainę. Przez zamknięte przejście graniczne w Izwarino przejechały transportery opancerzone i ciężarówki wojskowe. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. - Wciąż żyjemy w świecie, w którym siła znaczy więcej niż prawo - skomentował w piątek sytuację na Ukrainie Bronisław Komorowski (62 l.).
- Musimy więc być gotowi do obrony Rzeczypospolitej, bo nic tak nie zachęca potencjalnego agresora, jak słabość upatrzonej ofiary, bo nic tak nie zniechęca potencjalnego agresora, jak silne państwo i odważne społeczeństwo - mówił prezydent.
Zobacz też: Rosyjskie transportery zniszczone na Ukrainie!
Piątkowa defilada miała pokazać naszą siłę. Otworzył ją przelot samolotów TS-11 Iskra. Następnie nad stolicą przeleciały śmigłowce (m.in. dwa amerykańskie UH-60 Black Hawk) oraz samoloty transportowe (m.in. dwa C-130 Hercules), szkolne (PZL-130 Orlik) i odrzutowe - MiG-29 i F-16. W części lądowej defilady maszerowały kompanie reprezentacyjne, spadochroniarze, pancerniacy, podhalańczycy. Towarzyszyło im ok. 90 żołnierzy z USA i Kanady. Za żołnierzami przejechały pojazdy kołowe i gąsienicowe. Warszawiacy mogli oglądać także rosomaki, sześć armatohaubic Dana i sześć wyrzutni rakietowych WR-40 Langusta.
Na końcu ulicami stolicy ruszyło to, co największe w wojskach lądowych: czternaście czołgów Leopard 2 oraz sześć armatohaubic Krab.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail