Jak ujawniliśmy wczoraj, Józef Kobielak po południu poczuł potworny ból w podbrzuszu. Razem z córką pojechał do lekarza rodzinnego, a potem do izby przyjęć szpitala MSWiA w Łodzi.
- Pacjent trafił do nas z tzw. zatrzymaniem moczu - mówi Jacek Gołębiowski (59 l.), szef izby przyjęć.
- Zbadaliśmy go, założyliśmy mu cewnik i mocz zaczął spływać. Pacjent i jego rodzina zostali poinformowani, że gdyby dolegliwości bólowe nie ustępowały, powinien się zgłosić do najbliższego oddziału chirurgicznego, który świadczy usługi w nagłych przypadkach. Taki oddział jest w Szpitalu im. Barlickiego. Od nas pacjent wyszedł w stanie ogólnie dobrym.
Przeczytaj koniecznie: Łódź: 80-letni Józef Kobielak UMARŁ POD SZPITALEM, bo z izby przyjęć odesłano go do innego szpitala
Okazuje się jednak, że ból nie ustąpił, więc pani Halina razem z ojcem pojechali do Szpitala im. Barlickiego. Tam jednak lekarze z izby przyjęć nie przyjęli męźczyzny na oddział chirurgii. Odesłali za to na urologię innego szpitala.
Chwilę później, po wyjściu z izby przyjęć, mężczyzna osunął się na ziemię i stracił przytomność. Dopiero wtedy zjawiła się pomoc. Niestety, mimo wielominutowej reanimacji nie udało się uratować życia pana Józefa.
Wczoraj od rana dyrekcja Szpitala im. Barlickiego wszczęła kontrolę w sprawie piątkowych wydarzeń. - Wszyscy pracownicy izby przyjęć, którzy tego dnia pełnili dyżur, mają niezwłocznie sporządzić raport, w którym opiszą ze szczegółami to zdarzenie - mówi Anna Murlewska (58 l.), zastępca dyrektora do spraw medycznych. - Jeżeli stwierdzimy jakiekolwiek zaniedbania, ukarzemy winnych.
Wyjaśnieniem okoliczności śmierci pana Józefa zajęła się także łódzka prokuratura.
Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci tego pacjenta. Jest to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności - mówi Krzysztof Kopania (45 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Pani Halina Bugajny ma nadzieję, że winni śmierci jej ojca zostaną osądzeni. Ale żaden wyrok nie przywróci życia jej ukochanego taty.