Cztery lata temu u Eugeniusza Ortmana (59 l.) spod Piły wykryto raka prostaty. Niestety, leczenie nie przynosiło efektów, choroba postępowała. Nadzieją dla niego - jak również wielu innych pacjentów cierpiących na tę chorobę - stała się terapia octanem abirateronu. Do kwietnia lek był dostępny w Polsce w ramach chemioterapii niestandardowej. Chorzy otrzymywali go w szpitalu za darmo. Teraz muszą zapłacić.
- Będę musiał chyba sprzedać dom, żeby się dalej leczyć - mówi pan Eugeniusz. - Właśnie koszę trawę przed domem, żeby on się lepiej prezentował, może wtedy dostanę lepszą cenę... Nie wiem, gdzie będę mieszkał, ale to teraz nieważne. Ja tak bardzo chcę żyć, mam jeszcze tyle planów! - mówi.
>>> Pacjenci, patrzcie na ręce lekarzom!
- W Europie jest tak, że jeśli jakiś lek wydłuża życie nawet o trzy miesiące, to jego refundacja jest uzasadniona, u nas refunduje się leki, które w innych krajach nie są już stosowane. I gdzie tu sens? - pyta prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, dr Leszek Borkowski (61 l.). Resort zdrowia tłumaczy, że negocjuje z producentem leku nową cenę i jest jeszcze szansa, że cierpiący na raka mężczyźni doczekają się darmowej terapii ratującej życie.
Rak prostaty to już prawie epidemia. Przeciwdziałaniu tej epidemii, edukacji chorych, umożliwianiu im dostępu do nowoczesnych terapii miał służyć program Ministerstwa Zdrowia "Mężczyzna 45 plus", współfinansowany przez Unię Europejską.