Na tę miłość pani Wiesia czekała całe życie. I nie było dla niej ważne, że wybranek - ksiądz Waldemar Irek (+55 l.), nie mógł jej poślubić. Byli razem 8 lat. 3 lata temu urodził im się synek, którego oboje uwielbiali - Kubuś. Kobieta jest przekonana, że gdyby wybranek nie umarł tragicznie na zawał, zabezpieczyłby przyszłość jej i dziecka. Niestety, nie zdążył...
Przeczytaj też: Ksiądz Irek wysyłał miłosne SMS-y z Watykanu
Po śmierci ukochanego kobieta długo nie mogła się pozbierać. W końcu postanowiła walczyć o przyszłość synka. - Chciałam, żeby dziecko miało ojca, swoją tożsamość - zaznacza. Dlatego napisała do arcybiskupa Mariana Gołębiowskiego (75 l.). Opowiedziała o swym romansie z księdzem Waldemarem Irkiem i poprosiła zabezpieczenie osobistych rzeczy duchownego. - Chodziło mi o szczoteczkę do zębów lub szczotkę do włosów. Miało to pomóc w udowodnieniu, że Waldek jest ojcem Kubusia - mówi kobieta.
Niestety, arcybiskup odesłał ją wtedy do sądu. Stwierdził także, że mieszkanie jest własnością kurii, i nie pozwolił tam wejść. Tymczasem o ekshumację księdza wystąpiła już jego siostrzenica, która została kuratorem majątku duchownego. - Nie ma innego wyjścia niż ekshumacja - zgadza się pani Wiesława. I dodaje, że w sądzie przedstawi też inne dowody na to, że ksiądz Irek jest ojcem jej dziecka. To np. SMS-y, w których ukochany dziękował jej za syna.