- Też chcę do ministerstwa! Czy jestem gorszy!? Ja chociaż nie pluję kolegom do piwa! - krzyczeli oburzeni studenci w słuchawkę naszego redakcyjnego telefonu. Żaden z nich nie uwierzył w tłumaczenie Ministerstwa Zdrowia, że Szymon Moś (23 l.) jest "merytorycznie przygotowany do pełnienia swojej funkcji", a doradcą minister Kopacz został ze względu na swoje "bogate doświadczenie". Zatrudnienie 23-letniego studenta na stanowisku doradcy w ministerstwie dotknęło także tych, którzy skończyli studia, a mimo to nie mogą znaleźć pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami.
Katarzyna Stankiewicz (36 l.), absolwentka informatyki, prowadzi stragan z bielizną
- Zdarzają się ludzie wybitnie zdolni, ale ja w cuda nie wierzę. Przecież jest tyle osób dobrze wykształconych, z dyplomem, które nie mogą znaleźć pracy w zawodzie. A podobno skończyły się czasy, w których kariery robiło się tylko po znajomości.
Kamil Augustynowicz (21 l.), student politechniki, mierzy ruch samochodowy za 1000 zł
- Jestem przekonany, że ten student od pani Kopacz dostał pracę w ministerstwie po znajomości. Może jego mama albo tata znają się z panią minister ze szkoły? Osobiście nie znam nikogo ze studentów, komu udałoby się znaleźć tak dobrze płatną pracę.
Anna Staszkiewicz (24 l.), studentka administracji, pracuje jako kelnerka za 1300 zł
- Wśród moich znajomych studentów nikomu nie udało się znaleźć pracy w zawodzie, do którego przygotowuje się na studiach. Uważam zresztą, że to trochę za wcześnie, aby podejmować taką odpowiedzialną pracę, bo najpierw trzeba zdobyć dyplom, kwalifikacje...