Do tej przerażającej tragedii doszło wczoraj rano na warszawskim Mokotowie. Spokojną zazwyczaj i cichą uliczkę przeszył krzyk mrożący krew w żyłach. Mieszkańcy okolicznych domów wybiegli na ulicę... Jak się okazało, krzyczała kobieta myjąca okna w jednej z willi. Najprawdopodobniej chciała zobaczyć, czy nie zostawiła smug, i weszła na mały daszek wybudowany nad wejściem. Poślizgnęła się i spadła. Niestety, tuż pod nią znajdowało się ogrodzenie z ostro zakończonych metalowych prętów. Przebiły one ciało kobiety niczym włócznie.
Przechodnie wezwali pogotowie, ale lekarze nie byli w stanie uratować 52-latki.
- Kobieta zginęła na miejscu - mówi Agnieszka Włodarska z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Bliscy zmarłej, którzy pojawili się przed domem, byli porażeni wstrząsającym widokiem. Zszokowaną rodziną i znajomymi kobiety zajęli się policyjni specjaliści.
Żeby zdjąć wiszące na płocie zwłoki, strażacy musieli użyć piły do metalu.
- Odcięliśmy przęsło z unieruchomionym na nim ciałem kobiety, po czym przekazaliśmy je do oględzin prokuratorowi - mówi Nikodem Kiełbowicz z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie. Śledztwo w sprawie makabrycznego wypadku prowadzi warszawska policja.