Nie myślał jednak o tym, bo niedająca się w żaden sposób opanować żądza puszczenia dymka, podlana sporą ilością gorzałki, zmusiła go do skoku życia. Skoku po puste paczki
Gdy siedząc już w policyjnym areszcie dowiedział się o nikłej zawartości złodziejskiego urobku, rabuś od siedmiu boleści nie krył zdziwienia własną głupotą. Wciąż się dziwi, gdyż aby sięgnąć po łup, musiał pokonać płot targowiska i solidne ramy gablot. - Pewnie miałem nadzieję, że okażą się pełne. Chociaż jedna mała paczusia - drapie się po głowie. Tuż po zatrzymaniu przez policję Robert M. miał prawie trzy promile alkoholu we krwi. Gdyby to były prawdziwe papierosy, byłyby warte jakieś 1200 zł.
- Zniszczeń i tak zrobił na tysiąc złotych - mówi pracująca w kiosku Grażyna Wawryszak (54 l.).
Włamywacz zapewnia, że za zniszczenia zapłaci. Chyba że wcześniej trafi za kratki. Za kradzież z włamaniem grozi 10 lat więzienia.