Bardzo długo był bezkarny. Najpierw jako sędzia Sądu Rejonowego w Kościerzynie (woj. pomorskie), który przez lata przyjmował łapówki. Za korzystne orzeczenia, czy łagodne wyroki przyjmował pieniądze, ale zdarzyło się i tak, że nie pogardził rybą w galarecie. Potem, gdy zajął się nim prokurator, a sprawa trafiła do sądu, zamienił swój proces w trwający 10 lat spektakl. Raz szedł na lekarskie zwolnienie, innym razem wnioskował o zmianę składu sędziowskiego, powoływał nowych świadków, podważał opinię biegłych, a kiedy wreszcie usłyszał wyrok – odwoływał się.
Polecany artykuł:
Z 5 lat więzienia zasądzonych w pierwszej instancji urwał rok w apelacji. Ale nie złożył broni nawet wtedy, gdy poszedł siedzieć - złożył kasację do Sądu Najwyższego. I tu wreszcie poległ, bo wyroki za trzy z czterech korupcyjnych przestępstw sąd utrzymał w mocy i nakazał powtórnie rozpatrzeć tylko jedną sprawę.
I właśnie ją rozpatrzono, a Janusz K. przegrał po raz drugi, bo Sąd Okręgowy w Koszalinie za przyjecie 30 tys. zł łapówki skazał go na 1,5 roku więzienia i zasądził grzywnę w wysokości 16,5 tys. zł. Słowem były sędzia łapówkarz jeszcze długo posiedzi.