Do rodzinnego dramatu doszło w lasach pod miejscowością Krugłe (woj. podlaskie). Mikołaj Jakimiuk wybrał się na polowanie ze swoim kuzynem Eugeniuszem F., strażnikiem leśnym i doświadczonym myśliwym.
Mężczyźni rozeszli się w dwie strony i przyczaili na zwierzynę. Nagle 47-latek oddał dwa strzały. W tej samej chwili pan Mikołaj padł martwy z przestrzelonym sercem. Eugeniusz F. w trakcie śledztwa zeznał, że najpierw strzelał do dzikiego psa, który gonił sarnę. Potem - jak twierdził - dostrzegł dzika i oddał drugi strzał. Kiedy poszedł w miejsce, w którym spodziewał się zdobyczy, znalazł śmiertelnie rannego kuzyna. Gdy stanął jednak przed sądem, zeznania odwołał.
Twierdzi teraz, że kuzyna nie zabił, a na miejscu musiał strzelać ktoś jeszcze.
- Przecież Gienek już w śledztwie przyznał, że pomylił Mikołaja z dzikiem. Dopiero teraz wymyśla niestworzone historie - mówi zrozpaczona żona ofiary, Krystyna (46 l.). Zapowiada, że prawda musi być ujawniona.
- On musi odpowiedzieć za to, że zabił mi męża - dodaje.
Na początku sierpnia odbędzie się kolejna rozprawa.