Prezes Bartimpeksu wraz ze swoją małżonką Danutą udali się na wyspę Capri. Przed laty wyspa była opisywana jako wyspa miłości. Bywał tu poeta Pablo Neruda z Komunistycznej Partii Chile czy Włodzimierz Lenin. Postanowił odwiedzić ją także Gudzowaty. Ale zachwycony nie był... - Capri nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Nie będę tęsknił do powrotu na wyspę. Wyraźnie zatraciła swój pierwotny charakter, wyspy miłości. Setki sklepów i butików zmieniły ją w targowisko próżności - mówi Gudzowaty.
Jednak najbardziej rozczarowany milioner był smakiem tamtejszej zupy rybnej. - Jestem od lat amatorem zup. Poprosiłem więc o zupę rybną. Dostałem pływającą małżę i kawałki ryby. Ale rosołu w niej nie było... Już wolę polską pomidorową z ryżem albo grochówkę - wyznał nam Gudzowaty.
Milioner z wakacji wracał na wózku inwalidzkim. Do samochodu pomogli mu wejść ochroniarze. W ostatnich latach biznesmen przeszedł wiele operacji. Cierpi m.in. na gościec. Groziła mu też amputacja nogi. Jednak nie narzeka na swój stan. - Należę do grupy optymistów. Optymistów z usposobienia. Skończyłem 74 lata, a czuję się jak 50-latek - mówi "Super Expressowi".