O jaki dowód chodzi? O umowę na mocy której Dochnal zainkasował pokaźną prowizję za lobbing przy prywatyzacji hut stali. Jak dowiedziało się radio RMF FM, śledczy, którzy prowadza śledztwo dokument mają.... ale tylko w postaci kopii, a to dla sądu za mało.
Co gorsza Dochnal konsekwentnie twierdzi, że ta umowa nie doszła do skutku i – jak twierdzi RMF - ma świadków, którzy to potwierdzą.
To oznacza, natomiast że główny zarzut w śledztwie prawdopodobnie upadnie i na koncie lobbysty pozostanie tylko kilka mniej znaczących.
Dla prokuratury, to bardzo poważny problem. Może się okazać, że Dochnal usłyszy wyrok krótszy niż czas jaki dotychczas spędził w więzieniu. Przypomnijmy – za kratami spędził on już 3,5 roku. Jeśli tak by się stało śledczy mogą być pewni, że lobbysta zjawi się w sądzie jako ofiara i będzie walczył o milionowe odszkodowanie.
Na Dochnala mają tylko ksero?
Prokuratura ma poważny problem. Główny dowód w śledztwie przeciwko lobbyście Markowi Dochnalowi to jedynie kserokopia, której autentyczność łatwo podważyć. Co gorsza lobbysta prawdopodobnie ma świadków, którzy potwierdzą jego wersję zdarzeń.