Janina F. (†49 l.) z Sokółki (woj. podlaskie) cztery lata temu pochowała męża. Ciężko jej było samej wychowywać córkę Renatkę (15 l.), dlatego związała się z Antonim B. (49 l.) z tej samej miejscowości. Wkrótce okazało się jednak, że jej kochanek jest pijakiem i narkomanem, więc postanowiła wyrzucić go z domu. Wystawiła jego rzeczy za próg i zabroniła mu zbliżać się do siebie i swojej córeczki.
Antoni B. (49 l.) nie mógł znieść takiej obelgi i wymyślił krwawą zemstę. W nocy dla odwagi wypił potężną ilość alkoholu i uzbrojony w nóż zakradł się pod dom pani Janiny. Przystawił drabinę pod okno na poddaszu i wdarł się do środka. Kiedy gwałtownie zbudzona kobieta dostrzegła niebezpieczeństwo, nie myślała o sobie, ale za wszelką cenę chciała ocalić córeczkę. Zasłaniając 15-latkę własnym ciałem, wybiegła przerażona z domu. Rozszalały zwyrodnialec nie odpuścił. Biegł za nią i jej córką i raz za razem zadawał ciosy nożem w plecy byłej kochanki.
Mimo krwawych ran 49-latka zdołała dobiec do oddalonego o 50 metrów domu swojej siostry, gdzie jej córka znalazła schronienie. Sama jednak brocząc krwią upadła na ziemię. Wstrząśnięta dziewczynka z przerażeniem obserwowała, jak morderca dopada jeszcze raz jej matkę i brutalnie dobija, podrzynając gardło. - Zabiłem szmatę! - wrzasnął zwyrodnialec po wszystkim i uciekł z miejsca kaźni. Renatka wciąż nie może otrząsnąć się po tym, co widziała. - Jest mi bardzo smutno - Renata tylko tyle potrafi wydusić przez ściśnięte żalem gardło. Na szczęście zabójca jej matki błyskawicznie został zatrzymany przez policję. Grozi mu dożywocie, ale nawet najsurowsza kara nie zwróci dziecku ukochanej mamy.