Było późne upalne popołudnie. Mieszkająca w miejscowości Szmurły Beata T. (+43 l.) wybrała się z córkami Klaudią (12 l.) i Patrycją (+8 l.) nad staw tuż za wsią. Niewielki ogrodzony drutem kolczastym zbiornik służy do pojenia krów, ale w słoneczne dni wiele osób chętnie szuka w nim ochłody.
Dziewczynki radośnie pluskały się w wodzie, mama obserwowała je z brzegu. Nagle młodsza Patrycja zachłysnęła się i w ułamku sekundy zniknęła pod powierzchnią wody. Jej mama nie wahała się ani chwili i w ubraniu skoczyła córeczce na ratunek. Niestety, stres przerósł przerażoną matkę. Wpadła w panikę i, ratując córkę, sama zaczęła tonąć.
W tym czasie 12-letnia Klaudia wybiegła z wody. Jak zaklęta stała na brzegu stawu i ściskała ze strachu drobne paluszki, patrzyła, jak jej mama i siostrzyczka walczą o każdy oddech. Jak walczą o życie. Po chwili pierwszy szok minął i dziewczynka pobiegła do wsi prosić sąsiadów, aby zadzwonili po pomoc. Jako pierwsi przyjechali ratownicy z miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Wydobyli mamę i córkę z dna stawu i prowadzili reanimację. Choć robili wszystko, co było w ich mocy, nie udało im się ocalić kobiety i dziewczynki.
Najtrudniejsze chwile pomaga Klaudii przetrwać jej tata Wojciech. Dziewczynka otrzymała także wsparcie psychologa.
Zobacz: Muszą zapłacić 370 tys. złotych kary za wycięcie krzaków!