W pokoju w łóżeczku znajdowała się także ich córeczka. W pewnym momencie, jak zeznawał przed sądem zabójca, doszło do szamotaniny między kobietą a jej byłym partnerem. W efekcie, na oczach córeczki morderca zadał Marcie kilkanaście ciosów nożem, prawie nie odcinając jej głowy od ciała. Później spuścił jej w wannie krew, aby nie pozostawiać śladów podczas transportu zwłok, po czym ciało owinął w koc i zniósł do piwnicy. Po powrocie do mieszkania dokładnie pozacierał ślady krwi. Zacierał ślady mordu tak dokładnie, że plamy krwi śledczy wykryli dopiero w świetle specjalnych lamp. Zabójcę ujęto w jednej z miejscowości pod Zieloną Górą. Przyznał się do winy, choć twierdził, że samego aktu zabójstwa nie pamięta. Przez cały czas procesu obrońcy Jerzego M. stali na stanowisku, że ich klient jest chory psychicznie. Biegli jednak nie przychylili się do tej koncepcji. Ostatecznie w czwartek 10 stycznia br. sąd skazał byłego żandarma WP Jerzego M. na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz też: Wypadek pod Morągiem. Pasażer spłonął żywcem w samochodzie! [ZDJĘCIA]