Na szczycie w Brukseli zyskał i prezydent, i premier

2008-11-08 3:00

Problemem jest to, że konflikt Kaczyński - Tusk mogą rozgrywać inne państwa.

"Super Express": - Lech Kaczyński sam reprezentował Polskę na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli. Zyskał na tym prezydent czy rząd?

Marek Migalski: - Moim zdaniem to służy obu ośrodkom władzy - zarówno prezydenckiemu, jak i rządowemu. Jestem autorem tezy: gdzie dwóch się bije, tam obaj korzystają. To się sprawdza. Tak było przecież przy kryzysie samolotowym. Wszyscy uważali, że zaszkodzi on i jednemu, i drugiemu, a tymczasem obaj zyskali. Bo, jak widać, im ostrzejszy konflikt, tym bardziej pozostawia na placu boju tylko tych dwóch graczy.

- A czy nie psuje to obrazu Polski w UE?

- Walki polityczne są charakterystyczne dla wszystkich krajów, więc to nie jest jakiś wielki problem. Problemem jest to, że jeśli ten konflikt jest tak wyraźny i tak oczywisty, może on być rozgrywany przez polityków zachodnich.

- W jaki sposób?

- Np. prezydent Sarkozy może zacząć chcieć od prezydenta Kaczyńskiego jakiejś wzajemności za to, że ostatnio ułatwił mu pobyt na szczycie. Albo jakiś inny polityk europejski może za utrudnienie życia Kaczyńskiemu chcieć czegoś od Donalda Tuska. I gdybym miał wskazać coś, co może być niebezpieczne dla naszego kraju, to właśnie to, że nasi partnerzy z Unii Europejskiej, czy też nie bardzo nam sprzyjający politycy, np. rosyjscy - mogą ten konflikt wykorzystywać.

- Czy na takim szczycie prezydent, nawet wyposażony w wytyczne rządu, jest w stanie wyręczać premiera i ministrów?

- Przypomnę, że wczorajsze spotkanie było poświęcone kryzysowi światowemu i stanowisku Unii Europejskiej wobec tego problemu. To stanowisko ma być zaprezentowane w najbliższym czasie podczas spotkania w USA. Instrukcje wyjazdowe, dotyczące przyjęcia przez Polskę euro, jak i chęć rządu polskiego do jak najszybszego przyjęcia traktatu lizbońskiego, właściwie nie miały z tym nic wspólnego. I tu prezydent miał rację mówiąc, że te instrukcje są odległe od tematyki szczytu. Ja bym w ogóle nie przeceniał tego spotkania. Nie przeceniałbym również tego, co prezydent mógł powiedzieć z własnej inicjatywy bądź z inicjatywy rządu. Bądźmy szczerzy, Polska nie ma specjalnego wpływu na to, jak zachowa się Unia Europejska wobec kryzysu, a tym bardziej jak ten kryzys będzie przebiegał. I konflikt czy zgoda między polskimi politykami nie ma tu również większego znaczenia.

Marek Migalski

Politolog z Uniwersytetu Śląskiego. Ma 39 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki