Na własną ręką prowadzi śledztwo. I są jego efekty. Właśnie sporządzono portret pamięciowy mężczyzny zamieszanego w śmierć chłopaka.
Bartek był spokojnym, uśmiechniętym uczniem technikum handlowego. Razem z rodzicami mieszkał w Gałkówku - niewielkiej wsi koło Łodzi. Sławomir Kobus prowadzi tu sklep spożywczy.
12 sierpnia ubiegłego roku pan Sławomir prosi syna, by pojechał na pocztę do pobliskich Koluszek i zapłacił tam składki ZUS. Bartek bierze samochód ojca i odjeżdża. Wtedy rodzice widzą go po raz ostatni. Gdy po kilku godzinach nie wraca do domu, ojciec zawiadamia policję.
Może uciekł z domu?
- Wie pan, są wakacje, młodzi ludzie uciekają z domów. Odczekajcie państwo parę dni i przyjdźcie znowu - słyszy od oficera dyżurnego.
- Bartek nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów. Nie miał powodu uciekać z domu - mówi pan Sławomir.
Prosi o pomoc w odnalezieniu syna prywatnego detektywa. 15 sierpnia kilka kilometrów od domu Bartka detektywi odnajdują samochód, którym pojechał na pocztę. Zamknięty, bez śladów walki czy krwi. Do poszukiwań włączają się policjanci. Kilka godzin później natrafiają na ciało chłopaka wiszące na drzewie, na wysokości sześciu metrów. Policjanci uznają, że to samobójstwo i umarzają postępowanie. Ale pan Sławomir nie daje za wygraną. Im dłużej prowadzi śledztwo, tym bardziej jest przekonany, że syn został zamordowany.
To nie samobójstwo!
- Jest w tej sprawie mnóstwo wątpliwości - tłumaczy. - Ciało wisiało na wysokości sześciu metrów, a syn miał lęk wysokości. Przy Bartku nie znaleziono też jego rzeczy: dokumentów, pieniędzy, telefonu. Węzeł pętli zawiązany był z przodu, nie z tyłu, a na odzieży i butach nie było śladów wspinania się na drzewo - dodaje ojciec Bartka.
Ojciec chłopaka ustala, że dzień przed zniknięciem syn spotkał się z dwoma podejrzanie wyglądającymi typami w jednym z barów.
- Starszy miał na oko 25 lat. Średniego wzrostu, dobrze zbudowany. Włosy ciemny blond, średniej długości. Na prawej ręce tatuaż "Andrzej" wypisany gotyckimi literami. Drugi jest młodszy, około 18 lat. Głowa mała, bardzo krótko ostrzyżony. Charakterystyczna ciemna oprawa oczu - opisuje jeden ze świadków.
Do Bartka zwracają się pogardliwie. "Przynieś ch... piwo. Pamiętaj ch..., że jutro jesteśmy umówieni!" - krzyczą.
Pan Sławomir nie ma wątpliwości, że ci dwaj są zamieszani w śmierć syna. Policja w końcu także nabiera takiego przekonania. Wznawia śledztwo. Na podstawie rysopisu sporządza portret pamięciowy pierwszego z mężczyzn.
Muszę ich dopaść!
- Za wszelką cenę muszę dorwać oprawcę mojego syna. Będę go ścigał do upadłego - zapewnia ojciec chłopca. Po jego minie widać, że nie odpuści. Mordercy muszą trafić za kraty.
Wszystkie osoby, które rozpoznają mężczyznę na portrecie pamięciowym, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Tomaszowie Mazowieckim pod numerami telefonów:
(0-44) 726 10 00, (0-44) 726 10 75 lub 997