Na Wielkanoc zostaliśmy bez domu

2009-04-11 4:00

Ten dom to było wszystko, co mieli! Rodzina z Bogusławic (woj. wielkopolskie) właśnie skończyła remontować swoje małe, przytulne gniazdko, gdy okrutny los zabrał im je tuż przed świętami Wielkiejnocy. - A ja już zdążyłam umyć okna - łka nad swoim spalonym domostwem Ewa Kacprzak (39 l.), oglądając pogorzelisko.

- Teraz jesteśmy zdani na łaskę dobrych ludzi, może w ten szczególny czas, gdy Chrystus zmartwychwstał, ludzie zlitują się nad nami - dodaje z nadzieją kobieta.

Był słoneczny dzień. Pani Ewa między myciem okien a pieczeniem wielkanocnej baby na chwilę wyskoczyła do urzędu pracy. Jest bezrobotna, wciąż chodzi tam z nadzieją, że jakaś praca w końcu się dla niej znajdzie. Najmłodsza córka Monika (13 l.) pilnie uczyła się w szkole. Za to głowa rodziny - pan Krzysztof (39 l.) - w domu pilnował wielkanocnych specjałów, które pichciły się na kuchence. I wtedy nagle w domu Kacprzaków wybuchł pożar. Wciąż nie wiadomo, co zajęło się pierwsze. - Może najpierw był garaż, a może najpierw kuchenka gazowa wybuchła - głośno zastanawia się pani Ewa, a w jej oczach pojawiają się łzy. Teraz ustalają to strażacy.

Ale dla rodziny Kacprzaków nie ma to już najmniejszego znaczenia. Im przed świętami zawalił się cały świat. I to niestety dosłownie. Gdy widzieli, jak jęzory ognia trawią wszystko, czego się w życiu dorobili, żal ściskał im serce. - Dosłownie przed pożarem zdążyliśmy skończyć remont domu - mówi pani Ewa. Pech chciał, że nowym, pachnącym domem nie cieszyli się długo. - Kuchnia była wspaniała, lśniła czystością, aż chciało się tam gotować - mówi.

Kacprzakowie przed pożarem kupili nowe meble, odmalowali wszystkie pokoje. Wszystko po to, by te święta były wyjątkowe. - Tylko dach był jeszcze do zrobienia, ale to zostawili sobie na następny rok - mówi Szymon Siwiński (42 l.), brat pani Ewy. Ale teraz ich dom nadaje się do rozbiórki. - Spłonęły wszystkie moje rzeczy i zabawki. Spłonęło wszystko - ze smutkiem w oczach mówi Monika Kacprzak. - To będą chyba nasze najgorsze święta, tata poparzony leży w szpitalu, a my zostaliśmy bez domu - dodaje, a w rączce ściska nadpalony koszyczek do święconki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają