"Co ja z nim zrobię?" - pomyślał widząc, że dostojny bociek nie jest w najlepszej kondycji. - Był zziębnięty i obolały - opowiada młody rolnik, który na szczęście dla bociana od razu zaczął działać. Zadzwonił na policję.
- Choć to nie katastrofa, to problem jest poważny. Trzeba ratować bociana - zagaił. Mundurowy nie potraktował telefonu jako żartu i zawiadomił kogo trzeba. Przyjechali strażacy z wysięgnikiem. Zdjęli zlodowaciałego boćka z dachu.
Teraz trafi do schroniska dla ptaków, gdzie doczeka wiosny. Na razie mieszka w kurniku u pana Piotra, gdzie nie brakuje mu niczego. - Z wyjątkiem żab oczywiście - śmieje się Pryjma.