Gdy nieprzytomną Natalię karetka na sygnale wiozła do szpitala, a jej męża skutego kajdankami policja zabierała do aresztu, mieszkańcy cichej, spokojnej ulicy Objazdowej w Koronowie pod Bydgoszczą z niedowierzaniem kręcili głowami. - To na pewno przez narkotyki - domyślał się jeden z sąsiadów, przypominając, że w 2011 roku policja zlikwidowała w domu Marcina Ch. plantację marihuany. - To prawda - potwierdza podkomisarz Przemysław Słomski (43 l.) z KWP w Bydgoszczy. - Teraz w jego organizmie stwierdziliśmy obecność metaamfetaminy - dodaje policjant. Do tragedii doszło w sobotę o 6 rano. - Właśnie wtedy odebraliśmy zgłoszenie, że przed jednym z domów przy ul. Objazdowej płonie kobieta - opowiada podkomisarz Słomski. Na miejsce natychmiast wysłano policyjny patrol i karetkę pogotowia. I to właśnie ratownicy zdławili ostatnie płomienie na ciele Natalii Ch. Kobieta była w agonii, 70 proc. powierzchni jej ciała było nieomal zwęglone. Jeszcze w sobotę trafiła do specjalistycznego szpitala w Gryficach pod Szczecinem, gdzie lekarze walczą o jej życie.
Sprawdź: DRAMAT! 30-letnia kobieta została PODPALONA przez męża
Jak to się mogło stać? Wszak Marcin i Natalia wyglądali na zgodną, szczęśliwą parę. On prowadził warsztat obróbki metalu, ona zajmowała się dwójką dzieci. Niczego im nie brakowało, zwłaszcza że oboje mają zamożnych rodziców. Jeszcze w piątek, kilkanaście godzin przed tragedią, widziano ich uśmiechniętych na spacerze z dziećmi. Co zaszło między małżonkami w sobotę nad ranem? Czy zamroczony narkotykami mężczyzna nie wiedział, co czyni? Tylko on mógłby to wyjaśnić, ale choć początkowo przyznał się do winy, to wkrótce odwołał zeznania i milczy jak grób. Wczoraj prokurator postawił mu zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to dożywocie.