Kiedy Halina G. opuszczała warszawski areszt, przed bramą kłębił się tłum dziennikarzy. Każdy z nich marzył, by powiedziała choć kilka słów do mikrofonu, by pokazała, jak osiem lat więzienia wpłynęło na jej słynną urodę. Nic z tego. Inka przemknęła obok reporterów, szczelnie zasłaniając twarz. Kilka godzin później opuszczała już Polskę z przystojnym mężem Francuzem, którego poślubiła w więzieniu. Czy to oznacza, że powiązani z mafią politycy mogą odetchnąć z ulgą? Czy mogą być spokojni, że Inka nie ujawni ich ciemnych interesów? Niekoniecznie. Halina G. zdradzała dotąd wszystkich, którzy jej ufali. Czy tym razem będzie inaczej?
Luksusowa call girl, kobieta mafii, "miastowa panna" - jak pisał o niej w swych pamiętnikach Jacek Dębski, były minister sportu - od lat budzi wielkie emocje. Gdy w dwa dni po zabójstwie Dębskiego trafiła do Komendy Stołecznej Policji, nawet funkcjonariusze niezajmujący się sprawą wchodzili do pokoju, by choć przez chwilę popatrzeć na Inkę. Dziś policjanci są zgodni, że gdyby opowiedziała o tym, którzy polscy politycy, prócz Jacka Dębskiego, prowadzili interesy z wiedeńskim bossem mafii Jeremiaszem Barańskim ps. Baranina, Sejm i ówczesny rząd zatrzęsłyby się w posadach.
"Super Express" dotarł do tajnych zdjęć, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Policjanci zrobili je tuż po zatrzymaniu. Inka w bieliźnie wyglądała olśniewająco. Nic dziwnego, że tracili dla niej głowę nie tylko gangsterzy. Kim jest kobieta, która zna powiązania międzynarodowej mafii z polityką?
Wychowała się w patologicznej rodzinie w Otwocku. Już jako nastolatka przykuwała uwagę mężczyzn. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że może to być jej bilet do lepszego świata. Udaje jej się wyrwać ze slumsów dzięki związkowi z Adamem Sz., podwarszawskim gangsterem. Romans kończy się gwałtownie, kiedy policja znajduje jego ciało w lesie. Inka nie wraca już jednak do domu. Trafia w ramiona kolejnych gangsterów.
Rezydentka Baraniny
Inka pracuje jako sekretarka, uczy się języków (zna biegle angielski i francuski). Wtedy w jej życiu pojawia się Jerome B., przedstawiciel handlowy francuskiego koncernu. Poznają się w biurze, w którym pracuje Inka. Francuz zakochuje się w 21-latce bez pamięci. Odnajduje ją dwa lata później, gdy Inka pracuje już w butiku. Zabiera ją na wakacje i prosi o rękę. Inka odrzuca jednak jego oświadczyny. Przychylni jej twierdzą dziś, że chciała go w ten sposób chronić przed Jeremiaszem Barańskim, bossem polskiej mafii w Wiedniu.
Baranina przygarnia Inkę w 1998 roku. Pokazuje jej wielki świat. Zabiera na wycieczki. Jest konsulem honorowym Liberii w Bratysławie. Inka ma być tam jego sekretarką. (Zapewne dlatego podczas przeszukania śledczy znaleźli przy niej słowackie prawo jazdy.) Nie wiadomo, dlaczego ostatecznie nie wyjeżdża na Słowację. Zostaje rezydentką Baraniny w Warszawie. Załatwia jego interesy, zbiera informacje. Przez Barańskiego poznaje Jacka Dębskiego i innych robiących z nim interesy Polaków - szemranych biznesmenów, gangsterów, polityków.
Wystawiła go na strzał
Noc z 11 na 12 kwietnia 2001 r. spędza razem z Jackiem Dębskim i jego znajomymi w restauracji Casa Nostra w Warszawie. W trakcie imprezy dzwoni do niej telefon. To Baranina, któremu Dębski miał być winny pieniądze, poleca Ince wyprowadzić byłego ministra na zewnątrz. Po chwili padają strzały. Dębski zostaje śmiertelnie ranny w głowę. Inka ucieka. Śledczym próbuje tłumaczyć później, że tego wieczoru Dębski pił bardzo dużo. Wyprowadziła go więc na zewnątrz, by nieco przetrzeźwiał i przystopował.
Po morderstwie Inka zjawia się w prokuraturze w towarzystwie prawnika. Godzinę później zostaje przewieziona do wydziału zabójstw KSP. Tam jeszcze przed przesłuchaniem policjantki poddają ją rutynowemu przeszukaniu osobistemu. Zostaje rozebrana do bielizny i sfotografowana. Pewna siebie i arogancka maska Inki znika. W trakcie rozmów ze śledczymi kobieta zamienia się w szarą myszkę. Dziś policjanci i oficerowie CBŚ sami mają problem z określeniem tego, jaka była naprawdę i która z jej kilku twarzy była prawdziwa. Jedno wiedzą na pewno - była świetnie przygotowana, elokwentna, obyta na salonach i gdyby nie pękła, zabójstwa Dębskiego nigdy do końca nie udałoby się rozwikłać.
Inka sypnęła Baraninę i jego killera Saszę. W zamian za współpracę ze śledczymi dostała niższy wyrok. W trakcie 8 lat odsiadki ani razu nie podpadła służbie więziennej. Pracowała w magazynie żywności, bibliotece i sprzątała. Dużo czytała, nawet 300 książek rocznie.
Niebezpieczna wiedza
Gorąco wokół Inki zrobiło się dopiero, gdy zabójca Dębskiego popełnił w areszcie samobójstwo. Gdy podczas swojego wiedeńskiego procesu na życie targnął się również Baranina, wskazywano, że ona będzie następna. - W związku tymi wydarzeniami stała się najpilniej strzeżonym więźniem w Polsce - mówi Luiza Sałapa, rzecznik Służby Więziennej.
W ten sposób doczekała końca wyroku. W jego trakcie odwiedzał ją tylko Jerome B., który ponownie oświadczył się Ince i z którym w końcu wzięła ślub. Wyszła dokładnie w 8. rocznicę śmierci Dębskiego. W pośpiechu wyjechała z Polski. Kilka dni później "Dziennik" napisał, że została świadkiem koronnym austriackich służb. Dlaczego nie ubiegała się o wcześniejsze, warunkowe zwolnienie z więzienia? Czemu tak pośpiesznie opuściła kraj? Śledczy zajmujący się sprawą morderstwa Inki nie mają wątpliwości. - Posiadła ona ogromną wiedzę - tłumaczy jeden z nich. - Zna nie tylko przestępcze powiązania Jeremiasza B., ale też wie, z którymi politykami prócz Dębskiego Baranina utrzymywał kontakt, którzy go odwiedzali w Wiedniu, którzy pomagali mu w Polsce. Ta wiedza jest jej polisą na życie, ale i zagrożeniem, równym wyrokowi śmierci - dodaje.