Tyle otrzymują szefowie gabinetów politycznych w innych resortach, ale oni - w przeciwieństwie do Rygiela - legitymują się wyższym wykształceniem.
Rygiel pracuje w resorcie sprawiedliwości od 14 sierpnia. Dostaje ponad 7 tys. zł pensji miesięcznie. Nie spełnia jednak wymagań dotyczących kwalifikacji na stanowisko szefa gabinetu politycznego określonych w przepisach prawa. Te mówią jasno, że szef gabinetu politycznego musi mieć wyższe wykształcenie. A Rygiel ma ledwie średnie i jest z zawodu tokarzem. Przez lata pracował w polonijnych radiostacjach w USA, a w swoim zawodowym życiorysie zaliczył też posadę handlarza używanych samochodów. W jaki więc sposób Czuma zatrudnił swojego znajomego w resorcie? Skorzystał z punktu szóstego rozporządzenia Rady Ministrów z 2000 r. w sprawie zasad wynagradzania pracowników urzędów zatrudnionych w gabinetach politycznych. - Osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe mogą w szczególnie uzasadnionych przypadkach zwolnić pracownika z wymagań kwalifikacyjnych - informuje nas Joanna Dębek z wydziału informacji ministerstwa. Jakie to "szczególnie uzasadnione przypadki" zdecydowały o zatrudnieniu Rygiela w resorcie? Możemy się domyślać, że znajomość z ministrem była w tym przypadku najważniejsza...