Nasi wiceprezydenci wiedzą, jak zakręcić się wokół dobrze płatnej fuchy. W Ratuszu zarabiają 14,3 tys. zł miesięcznie, ale to im nie wystarcza. Oprócz tego zasiadają w radach nadzorczych miejskich spółek. Bynajmniej nie robią tego bezinteresownie. Andrzej Jakubiak (50 l.) zasiada w dwóch radach nadzorczych: Metra Warszawskiego i Agencji Inwestycyjnej Corp-sa. Za tę działalność rocznie przybywa mu w portfelu 60 tysięcy złotych. Kolejny przedsiębiorczy wiceprezydent to Jarosław Kochaniak (42 l.), odpowiedzialny w mieście za politykę zdrowotną. Kochaniak zasiada w radzie nadzorczej Kupieckich Domów Towarowych za intratną sumkę 30 tysięcy złotych rocznie. W ubiegłym roku był również w radzie nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Ogrodniczych, z czego na konto wpływało mu 8 tysięcy złotych rocznie.
Jak widać nasi najwyżsi urzędnicy całkiem nieźle sobie radzą finansowo podczas kryzysu. Mimo to prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz (57 l.) uważa inaczej i chce ich jeszcze dodatkowo wynagrodzić ogromną premią w wysokości 85 tysięcy złotych. Przypominamy, że w zeszłym roku podarowała im jeszcze więcej, bo 100 tysięcy złotych premii na osobę.
Nic dziwnego, że wiceprezydenci są tacy pazerni. Kochaniak spłaca kredyt za luksusowy apartament o powierzchni ponad 130 mkw. i limuzynę - mercedesa. Jakubiak potrzebuje pieniędzy na raty za kupno domu i mieszkania.
Jak miło, że pani prezydent tak bardzo dba o swoich urzędników. Szkoda tylko, że kosztem warszawiaków. Może by tak pomyślała o budowie publicznych żłobków i przedszkoli. Warszawiakom należy się również druga linia metra, nowe mosty i rozładowanie korków. Ale na to pieniędzy wciąż brakuje.