A ponieważ bezpowrotnie stracili możliwość dorabiania na różnicy cen biletów lotniczych - parlament zwracał według cen normalnych linii, a posłowie latali tanimi - więc trzeba było nowego pomysłu. Ale Polak potrafi. Więc teraz jeżdżą nasi wybrańcy do Brukseli samochodami. I zwrot jest piękny. UE wycenia każdy kilometr przejechany własnym autem na 49 eurocentów, czyli 2 zł. Więc przelicznik jest prosty i imponujący - 4500 zł za trasę do Brukseli i z powrotem. A jak się to jeszcze zdarzy parę razy w miesiącu. Pomnóżcie sami - zachęcał szwagier.
W ten sposób polscy europarlamentarzyści zostali najlepiej płatnymi kierowcami Europy - wyjąwszy oczywiście Roberta Kubicę i jego kolegów z F1. I szkoda tylko, że ich sukcesy w Brukseli na tym się kończą. Wstyd...