Nie w każdym roczniku są uczniowie. Zerówkowicza, ucznia w klasie trzeciej i szóstej nie ma ani jednego. Alan z drugiej klasy zawsze ma lekcje ze swoją siostrą Martyną z klasy pierwszej. W czwartej są Adrian i Weronika, a Szymon i Piotrek uczą się w piątej. Cała szóstka spotyka się na zajęciach z wychowania fizycznego, muzyki i techniki. - Trudno nam zmontować drużynę do gry w koszykówkę czy piłkę nożną - śmieje się Elżbieta Reinke, dyrektor rzecińskiej podstawówki od 10 lat prowadzonej przez stowarzyszenie, nie gminę. - Ale próbujemy. Nie rezygnujemy też z przygotowań akademii z okazji świąt narodowych i kościelnych. Dzieci już się przyzwyczaiły, że występują same dla siebie. Publicznością bywają co najwyżej rodzice - dodaje.
Przeczytaj: Pół miliona podpisów pod referendum w sprawie sześciolatków
Szkoła istnieje, bo nauczyciele zarabiają tu 300 zł miesięcznie, a jeśli trzeba, dyrektorka rezygnuje ze swojej gaży. Sprzątaczka i palacz robią swoje za darmo. - Mam już emeryturę, jak większość z nas, a jesteśmy tu, bo ta szkoła to sens naszego życia - dodaje dyrektorka.
Kiedyś szkołę docenił nawet Aleksander Kwaśniewski. W ostatnim roku swojej prezydentury wyposażył pracownię informatyczną rzecińskiej podstawówki.