55-latek z Łodzi przyszedł na komisariat i oznajmił, że jego żona nie żyje. Zarzekał się, że przez kilka godzin nie było go w domu, a kiedy wrócił, kobieta już była martwa. Ktoś ją udusił. Stróże prawa nie uwierzyli w jego bajeczkę. Po kilku godzinach przesłuchiwania kolejnych świadków już byli pewni, że to mąż zamordował swoją żonę. Para pokłóciła się podczas wspólnego picia alkoholu. Za zabójstwo mężczyźnie grozi dożywocie.
Najpierw mówił, że nie wie, jak umarła
2008-09-08
4:00
Udusił swoją żonę.