Dla zgromadzonych w Krakowie zlepiono ręcznie aż 150 tysięcy pierogów. Ugotowano sześć tysięcy litrów zupy grzybowej z łazankami i tyle samo kapusty z grzybami. A wszystko pachnące, że aż ślinka leci.
- Bardzo dobre - przyznaje pan Roman (58 l.), który kątem pomieszkuje u znajomych. - Jestem na takiej Wigilii już drugi rok z rzędu. Dobrze, że ktoś pamięta o takich ludziach jak my - dodaje i zabiera się do jedzenia kapusty z grzybami.
- Gdy człowiek ma parę złotych na życie, taka Wigilia to cud - dodaje pani Barbara (78 l.).
To już jedenasta taka Wigilia na krakowskim Rynku. Mimo kryzysu Jan Kościuszko, znany krakowski restaurator i pomysłodawca tej imprezy, pozostał wierny tradycji.
- Dzięki temu ci, którzy nie mają domów albo nie stać ich na zapełnienie stołu, przez chwilę czują, że nie są sami, że ktoś się o nich troszczy - mówi pan Jan.