Doradca Bronisława Komorowskiego z jednej strony potępił zachowanie strażników miejskich oraz pracowników ekip porządkowych, a z drugiej tłumaczył w Kontrwywiadzie RMF FM, że chodnik przed Pałacem Prezydenckim to nie cmentarz. Znicze zamiast na ulicy powinny stać na grobie śp. Lecha Kaczyńskiego.
Podkreślał jednak, że widok gaszenie wciął płonących knotów, wyrzucania ich razem z kwiatami do worków do śmieci był zawstydzający i nie powinien mieć miejsca.
- To jest pewna taka bezduszność, która bierze się pewnie z chęci, że ekipa sprzątająca chce mieć z głowy to sprzątanie – wyjaśniał w RMF FM.
Patrz też: Strażnicy miejscy i służby porządkowe usuwali znicze sprzed Pałacu Prezydenckiego VIDEO
Bronił także decyzji urzędników, by jak najszybciej zrobić porządek na Krakowskim Przedmieściu. - Moim zdaniem decyzja urzędników jest jedna. To miejsce następnego dnia ma wyglądać tak, jak powinno wyglądać miejsce przed Pałacem Prezydenckim. A że ktoś się pospieszył i nie poczekał aż ten znicz zgasł, to absolutnie nie ma nic wspólnego z decyzją urzędnika – dodał.
Przypomniał, że każdego 10 dnia miesiąca kiedy pod siedzibę głowy państwa przychodzą uczestnicy „Marszu pamięci” rozgrywają się tam znacznie bardziej skandaliczne sceny. Niszczy się w sposób gorszący godność prezydenta Bronisława Komorowskiego. I nie mają z tym nic wspólnego solidarne odruchy Polaków, którzy w dniach żałoby pogrążeni w smutku i rozpaczy gromadzili się przed Pałacem.
- W imię kultury, w imię pamięci o Lechu Kaczyńskim, pamięć o nim i znicze powinny być zapalane na jego grobie, ale przecież nie na chodniku pod Pałacem Prezydenckim. Czy pan potrafi wskazać w innym, jakimkolwiek kraju na świecie, gdzie czci się osobę, która odeszła, zapalając znicze pod miejscem jej pracy? Przejściowym miejscem jej pracy? - dopytuje Tomasz Nałęcz.