Jak przyznał syn Batora, o decyzji ojca dowiedział się w piątek rano. Dopytywany, co wówczas czuł odpowiedział: - Strach czy duma? Raczej przeważało to pierwsze. Miałem świadomość z czym akcja ratunkowa w takim terenie i w takich warunkach atmosferycznych się wiąże. Po chwili dodał jednak: - W tym wypadku akurat nie mogli (Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol - red.) trafić na lepszą ekipę ratunkową. Jak tłumaczył: - Mój tata to bardzo doświadczony ratownik medyczny, od wielu lat pracujący w zawodzie. Jako ratownik pracuje w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym oraz GOPR. Dodatkowo organizuje szkolenia z pierwszej pomocy i pokazy ratownictwa. Taka sytuacja nie jest dla niego niczym nowym. Wiedziałem, że da radę.
Zapytany o to, czy ma pretensje do ojca o jego pasję, Michał stwierdził:- Raczej nie... góry od zawsze były w jego życiu, jeszcze zanim ja się pojawiłem. Myślę, że nie fair byłoby gdybym go w tym przypadku ograniczał. Uważam, że każdy powinien mieć możliwość spełnienia siebie i swoich marzeń, nawet jeżeli ich nie rozumiemy.
Zobacz także: Nanga Parbat. Legia Honorowa dla polskich bohaterów