Niestety, szara rzeczywistość ciągle przeszkadza mu w kleceniu zwrotek. I tak kiedy podczas przechadzki układał swoje najnowsze dzieło, zamyślony wyszedł prosto pod koła samochodu pana Mieczysława Mielniczuka (56 l.). Tak wściekł się na Bogu ducha winnego mężczyznę, że w szale zdemolował mu samochód.
Pan Boguś to czołowy przedstawiciel hrubieszowskiej cyganerii. Jego erotyki, a zwłaszcza najsłynniejsze dzieło "Górnik bez kilofa", znane są nie tylko w całym powiecie, ale i nawet w sąsiednim Krasnymstawie.
Ostatnio jednak pan Boguś tracił natchnienie, które starał się - z różnym skutkiem - odnaleźć na dnie butelki. No i pewnego ranka mocno już podchmielony wybrał się na spacer, aby ułożyć kontynuację swojego poematu.
Rymy składały mu się coraz lepiej i podniecony twórczą weną mistrz nawet nie zauważył, jak z polnej ścieżki zszedł na asfaltową drogę. A tą właśnie nadjeżdżał już swoim autem pan Mieczysław - emerytowany żołnierz.
Podpity poeta wyszedł prosto pod koła jadącego samochodu. Przerażony pan Mieczysław zahamował w ostatniej chwili. Zdawało się, że panu Bogusiowi nic się nie stało. Ale wytrącony z równowagi stracił natchnienie! Aż się w nim zagotowało.
- Niegodziwcze, jak śmiesz przeszkadzać mi w twórczości?! - zakrzyknął w szale i rzucił się na auto pana Mieczysława. Bił, kopał je i wył jak szalony.
- Lusterko mi zerwał, auto pogniótł - wylicza straty kierowca. Pan Boguś jednak uważa, że jest ponad sprawy zwykłych śmiertelników i ani myśli zapłacić za straty. Jednak według policji poeta spowodował kolizję drogową, za którą stanie teraz przed sądem. Grozi mu nawet 5 tys. zł grzywny.
Fragment poematu "Górnik bez kilofa"
jasnobłękitne żyłki - desenie
wbijam się w korytarz - twój
górnik bez kilofa - coraz głębiej
czuję nabrzmiałe wargi ssące
chłód gładkiej pościeli - wilgotnej
błyszcząca potem - zapachy nasze...