To był precyzyjnie zaplanowany napad. Na zdjęciach z monitoringu widać, jak do kantoru przy ul. Rybac- kiej w Piszu zbliża się wysoki szczupły mężczyzna w krótkiej czerwonej kurtce i granatowych dżinsach. Twarz skrywa za białą maską, jakby przeszkadzał mu smog. Ale to tylko bandycki kamuflaż.
- Nie zwróciłem na niego uwagi - mówi pan Mieczysław. - W samochodzie już czekała na mnie córka. Gdy próbowałem wsiąść, on rzucił się na mnie i wyrwał mi z rąk plecak z gotówką. Dużo tego było - funty, dolary, euro...
Bandyta wskoczył do niebieskiego passata, w którym czekali jego wspólnicy. Ruszyli z piskiem opon. Chcąc ich zatrzymać, właściciel kantoru użył broni. - Oddałem kilka strzałów, ale uciekli - mówi. Policja natychmiast zablokowała okoliczne drogi. Nadaremno. Po kilku godzinach odnalazła jedynie uszkodzony samochód bandytów.
ZOBACZ TAKŻE: Kraków. Napad nastolatków na sklep. Wcześniej postrzelili też kobietę