Pan Maciej wyszedł wieczorem z laptopem na balkon popracować. Nie przypuszczał, że zaatakuje go tam zdychające zwierzę zakażone śmiercionośnym wirusem. - Nagle poczułem, jak wpijają się we mnie wielkie kły. Z trudem odrzuciłem skórzaste cielsko i zobaczyłem szamoczącego się na podłodze nietoperza - mówi mężczyzna.
Ponieważ w domu były dwie córeczki państwa Paluszewskich - Zuzia (10 l.) i Natalia (1,5 r.) - pan Maciej uwięził latającego ssaka w pudełku. - Następnego dnia zawiozłem go do weterynarza - mówi. Zwierzę zostało uśpione, a kawałki jego mózgu trafiły do laboratoriów w Warszawie i Puławach.
- Nie czekaliśmy na wyniki. Od razu pojechaliśmy do szpitala na Wolskiej w Warszawie - mówi Monika Paluszewska (37 l.). Tam jej mąż otrzymał serię szczepionek, które uratowały mu życie.
Wyniki badań potwierdziły najgorszy scenariusz. - Nietoperz był zarażony wścieklizną - potwierdza Grzegorz Kurkowski (49 l.), powiatowy inspektor weterynarii w Otwocku. - Jeśli szybko nie otrzyma się pomocy medycznej, to człowiek umiera w męczarniach - dodaje.
Otwock, Józefów i Karczew znalazły się w strefie zagrożenia wścieklizną. Weterynarze zalecają dodatkowe szczepiania czworonożnych pupilów.
Wściekłych zwierząt może być więcej. Grzegorz Kurkowski, inspektor weterynarii
Nie odnotowaliśmy innych przypadków pogyzienia przez wściekłe zwierzę, ale nie wiemy, ile chorych zwierząt krąży w okolicy Otwocka. Warto dodatkowo zaszczepić swojego pupila.